środa, 27 sierpnia 2014

8. Żyli z dnia na dzień

Słowa, które chcę usłyszeć tylko od Ciebie


                Gnani przez wiatr - który rozwiewał jej długie pasma włosów, kręcące się przy nim, jakby chciały zapleść sieć, z której nigdy by nie wyszedł. Jakby nieświadomie, i trochę z ukrycia chłonęła go tylko dla siebie. – pociągani przez słońce, które uciekało im sprzed oczu, biegli naprzód.

Pierwszy raz od dawna potrafiła tak szczerze się śmiać, nie zwracając na nic uwagi. Jakby po tym świecie stąpała tylko ona i on. Jej wszelakie zmysły dochodziły do obłędu pod wpływem jego obecności. Czuła więcej niż powinna, miała w garści wszystko, całą bliskość. Każdy dotyk powodował falę szaleństwa i tworzył po sobie przyjemne echo. Otworzyła oczy. Nie powinna była się tak zachowywać, nie powinna marzyć. Uśmiechnęła się blado, nie wiedząc jak się wytłumaczyć. Speszyła się swoją śmiałością i bezpośrednim zachowaniem. Subtelnie chciała się wycofać i nie angażować w coś, co nie miałoby podstaw by dalej to kontynuować. Nie pozwolił jej by się cofnęła, uniósł lekko jej podbródek i zmusił by spojrzała mu w oczy. Błądziła w nich kropla lęku, czy smutku? To było dla niego zagadką, która pobudzała go jeszcze bardziej do działania. Chciał wsiąknąć do jej serca i odkryć to co ukrywała. Mógłby wtargnąć do wnętrza jej zabłąkanej duszy i znaleźć coś nowego, co mogłoby się stać dla niego inspiracją na długo. Uwielbiał poznawać ludzi, którzy mieli w sobie cząstkę takiej niewiadomej siły w słabości. Nie wiedział co opętało jego duszę i ciało, ale jego pragnienie było silniejsze.  

– A ty pokaż mi swój świat – wyszeptał.

Nie chciała tego psuć. Za nic w świecie. Mogła podziwiać te żywe oczy, w których rozpętał się sztorm. Były takie nieprzeniknione, jakby pokazywały coś co hipnotyzuje. Przykuwały uwagę na tyle, żeby nie mogła oderwać od nich wzroku. Zwykle unikała czyjś źrenic, ponieważ wolała skupić się na ustach podczas rozmowy. To one ukrywały słowa, to one je pokazywały za pomocą ułożenia, czy kształtu, ale teraz one nieporuszany się. Mogła przeglądać się oczarowana, ale nie byłoby to dla niej dobre. Łatwo byłoby się w tym zatracić, a ona za nic w świecie, nie mogła pokazać, że go potrzebuje. Nie mogła tego przyznać.

–  Nie mogę – powiedziała cicho obserwując jego ruchy, jakby z boku, czekając na dalszy ciąg.

Uśmiechnął się przelotnie i wyższością. Pokazał swoją przewagę nad nią, po przez ten jeden grymas pełnych ust. Dziewczyna poczuła się zagrożona, jej serce zaczęło wybijać zwariowany rytm i przymknęła powieki by uspokoić je. Myślenie o przyjemnych doznaniach było dla niej do tej pory lekarstwem, ale dziwnie poczuła się, gdy jego ręce opuściły jej ciało. Czuła się pusta w swoich myślach, jakby odleciała cała iluzja, którą potrafiła stworzyć na swoje potrzeby. Czyżby zabrał jej ten mały kącik wewnętrznego świata?

Nagle poczuła jego rękę za kolanami, a drugą sunącą po placach. Uniósł ją zwinnie do góry, a ona otworzyła szeroko oczy, odruchowo oplatając jego szyję rękoma. Chytry uśmieszek zdobił jego przyjazną twarz.

–  Puszczaj mnie – zapiszczała.

– Nie – uparł się.

–  Puszczaj!

–  Nie.

Zaśmiał się z jej złości i doskonale wiedział, że jest panem sytuacji, jak zawsze. Może był egoistą, szukającym sposobności by zaspokoić swój głód wyższości, ale nie dbał o to co myślą inni. Nigdy nie obchodziło go kim są jego bliźni, niektórzy byli  stworzeni by móc mu umilić życie, czasem je poprzestawiać, czy lekko zniszczyć, ale zawsze to on był górą.

– Nie? Zaraz zacznę krzyczeć – zagroziła, a nawet to go nie wzruszyło. – No dobra, czego chcesz?

– Chcę usłyszeć słowa, tylko od ciebie.

– Przestań. Nie jestem dla ciebie kimś – próbowała go przekonać.

–  Wmawiaj tak sobie, to daleko nie zajdziesz. – Wyraźnie się z nią droczył.

– Uważasz, że masz takie wielkie ego, które mogłoby ze mnie zrobić sławę? Mylisz się. Jesteś tylko słodziaśnym egoistą, który nie potrafi zrozumieć mojego słowa. Masz mnie puścić.

–  Uważasz, że jestem słodki. – Z trudem panował nad śmiechem.

Oburzyła się, że tylko tyle do niego dotarło i, w dodatku, w złym znaczeniu. Zacisnęła wargi w linię i odwróciła wzrok, by udawać zezłoszczona, ale prawda była taka, że nie potrafiła. Nie umiał się gniewać, a to co powiedziała było zwykłą grą.

- W sumie masz rację – powiedział, a Ags ożyła – tylko najpierw coś sobie wyjaśnimy, okej?

Zamrugała rzęsami, zastanawiając się czy uzyskała pożądany efekt. Jego śmiech chyba nie pomógł jej tego stwierdzić. Był irytujący i miły, zarazem. Co się działo w jej głowie? Jeszcze chwilę temu uciekłaby z krzykiem, a teraz nie wyszarpnęła się nawet z jego ramion.

– Jeszcze się spotkamy, dobrze? I ty mi nie uciekniesz.

Po chwili odzyskała grunt pod nogami i wbiła tępo wzrok przed siebie. Nie wiedziała czy odpowiedzieć, czy też nie. Ostatnio nie potrafiła dotrzymać słowa. Swoje postanowienia odrzucała w kąt i znów pakowała się w sieć zależności. Nie mogła pozwolić sobie raz jeszcze angażować się. Nie potrafiłaby znieść pustki, którą spowoduje rozstanie. Ta pustka pogłębiała się w niej, a tylko zaślepiały ją wydarzenia, które nagle zaczynały blednąć, pokazując to, co skrywały. Nie umiała jeszcze zaszyć tej małej dziurki, choć może aż tak małą, to ona nie była. Najgorszą rzeczą w życiu było przywiązanie, które najbardziej zaboli, gdy ktoś starci wszystko przez jedną, głupią kłótnię. Nie miała wtedy sił by trzaskać drzwiami, rzucać czym popadnie, ani nawet krzyczeć. Załamała ręce i… stało się.  Jej oczy ponownie zaszkliły się łzami, wspominając minione wydarzenia, ale nie przeszkadzały na tyle, by odpowiedzieć szczerze na wiszące w powietrzu pytanie.

–  Nie zrozumiesz. Nie potrafisz. Lepiej uciec od haczyka nim się na niego nadziejesz. Tak jest o wiele łatwiej. Bo jeśli nie, już nigdy nie będziesz mógł zakleić tej wyrwanej cząstki siebie…

Przez chwilę stali w milczeniu, czekając na propozycję drugiego. On analizował jej słowa, chciał, a wręcz musiał wziąć i dusić je jak cytrynę. Rozłożyć je na części pierwsze i nagle poczuł, że nie potrafi zapewnić jej tego, co by chciała. Nie mógłby być dla niej ochronnym murem.  Mógł sprawić tylko żeby zapomniała, żeby na ten krótki okres mogła zapomnieć, a później wpisać te miłe wspomnienia, by były tylko kartą z kalendarza. Nic nie znaczące, ale miłe.

– Nic nie musisz. Chcę, byś z uśmiechem wspominała te dni, byś odleciała do innego świata. Nie przywiązuj się. A w razie czego mogę okazać się zwykłą świnią. 

Na jego wargach nie było śladu rozbawienia, chyba zrozumiał, że zawracanie w głowię tej dziewczynie było przesadą, albo był przekonany, że ona i tak się na nim zawiedzie, ponieważ on taki już był. Dlaczego nie potrafiła tego traktować tak jak on? Mniej na serio, tak jakby życie było zwykłą zabawą. Trzeba czerpać z niego całymi garściami, a nie użalać się na sobą.

– Mamy dziś wieczorem koncert  – powiedział od niechcenia i odwrócił się.

Odszedł zostawiając po sobie tylko kawałek nitki, której kłębek zabrał ze sobą, i tak pociągnęłaby ją ku niemu. Wpakowała się z coś, czego tak naprawdę nie mogła zrozumieć. Może miał rację? Zbyt poważnie to traktuje? Może będzie lepiej, gdy przestanie martwić się o to, co myślą inni, a zacznie machać ręką na codzienne sprawy? Całe życie była grzeczną dziewczynką, której od czasu udało się coś zbroić, ale zawsze kajała się i przytakiwała posłusznie. Koniec z kochaną córeczkę, której na ramiona spadały wszelakie winy i kary, niedopowiedzenia i wątpliwości. Znosiła to dobrze. Chciała przez to pokazać idealną twarz, a tak naprawdę dusiła wszystko. Chowała każdy uraz głęboko w sobie. W tej chwili postanowiła zmienić swoją taktykę. Otworzyć nową kartkę zeszytu by należycie zapisać ją ciekawymi wydarzeniami. Właśnie po to tutaj przybyła. By zacząć coś nowego.   
         

   ***
Nie mam pojęcia jak to jest, ale w jeden wieczór potrafiłam skasować cały wpis i zastąpić go właśnie tym. Dzięki temu - mojemu małemu światu z marzeń - zapominam o tym co się dzieje wokół mnie. Nie rozumiem jednego - dlaczego jak jedna rzecz idzie źle, to inne za nią? Pytanie czysto retoryczne, ale stanowi pewny postój. W moim życiu doszło już wcześniej do pewnych wydarzeń, które pogłębiają się z każdym dniem. Czasem mam wrażenie, że przesadzam z optymistycznym uśmiechem, ale wciąż wierzę, że uda mi się stanąć na nogi. Jednocześnie boje się jutra i chciałabym czasem zacisnąć powieki, i powiedzieć - już po wszystkim.
To wszystko ma także związek z tą historią. 
Za wszelką cenę chciałabym ją skończyć, dla Was.
Nie mam pojęcia co przyniesie dla mnie wrzesień, pewnie nowe doświadczenia, ale chciałabym żeby były one o wiele milsze, niż te co ostatnio. W przyszłym miesiącu rozpocznie się dla mnie ważny okres życia. Tak zwany przeze mnie - wyścig szczurów. Muszę przygotować siły, by podołać i wyrażam cichą nadzieję, że mi się uda. Muszę pokazać na co mnie stać, więc mogę być mniej dostępna. Dwanaście godzin po za domem... 
Myślę jednak, że Wasza wiara w tę historię pomoże przetrwać mi ten czas i pozwoli, bym chociaż jeden wpis dodała. 
Tak na koniec jeszcze wspomnę małą prośbę i nie tylko o komentarz, ale...
Trzymajcie za mnie kciuki. Taka telepatia dodaje sił.
:)   
      

  

16 komentarzy:

  1. To chyba jeden z moich ulubionych rozdziałów. :) Jest niesamowicie uroczy, słodki i magiczny.
    Ash coraz bardziej zaczyna mnie zastanawiać, czy faktycznie jest tylko zwykłą świnią? Pięknie budujesz relacje między głównymi bohaterami.
    Hmm, widzę, że i ciebie czeka ciężki rok, ale chyba każdy musi się z czymś zmierzyć. Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Trzymam kciuki. :) x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Cieszę się, ze przypadł Ci do gustu. :) Tak, każdy ma przed sobą kilka dziur, na które musi uważać. Ja wyglądam tylko na słońce po burzy, które powinno już dawno zejść i powoli tracę nadzieję w swoje siły. Poczułam się jak egoistka, ale każdy ma problemy, trudności i chyba ta myśl daje mi wiarę. Nie jestem sama. ;) Dziękuję, że jesteś.

      Usuń
  2. Chyba trzeci raz dodaję ten komentarz, mam nadzieję że tym razem się uda ;D
    Ags i Ashton są dla mnie bardzo tajemniczymi i jednocześnie wspaniałymi postaciami. Uwielbiam ich, uwielbiam to opowiadanie, a przede wszystkim uwielbiam twój styl pisania.
    Piszesz, że czeka cię ciężki rok, więc trzymam kciuki, na pewno sobie ze wszystkim poradzisz :)
    Życzę weny i pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bunt rzeczy martwych. ;) Dziękuję serdecznie. Najgorzej będzie we wrześniu, ale co nas nie zabije, to nas wzmocni. Dziękuję, za wiarę.

      Usuń
  3. Rozdział świetny.Masz fajny styl pisania ;) Czekam na nn
    Zapraszam do siebie na opowiadanie o Luku
    http://lovethatwouldneverexist.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Zacznę od końca, czyli od Twojego wpisu niezwiązanego z opowiadaniem;) Trzymam kciuki, żeby wszystko Ci się udało. Każdy z nas przezywa czasem trudne momenty, ale najważniejsze by stanąć na nogi i uwierzyć we własne możliwości. Bo jak uwierzysz w siebie tak naprawdę to będziesz w stanie osiągnąć wszystko. I tego własnie Ci życzę;) Dasz radę! ;)

    A co do rozdziału to jestem zaskoczona. Nie spodziewałam się, że Ags zapragnie zmienić swoje podejście do świata. Jednak uważam to za postanowienie jak najbardziej na plus. Podoba mi się, że chce wziąć sprawy w swoje ręce i spróbować jak to jest żyć inaczej. Mam nadzieję, ze uda jej się podchodzić do wszystkiego z większym dystansem. Może gdy zacznie się bawić i pomyśli o swoim życiu troszkę inaczej to zacznie być wreszcie szczęśliwa? To byłaby miła odmiana i dla niej i dla czytelników.

    Co do Ashtona, to nadal nie wiem co o nim mysleć. Mam wielki mętlik w głowie, który po tym rozdziale jeszcze się powiększył. Wydaje mi się, że on to wszystko odbiera całkiem inaczej niż Ags. Na początku wydawało mi się, ze ich poznanie to początek wielkiej, pięknej miłości (tak, wiem, ze to naiwne), a teraz uważam, ze zainteresował się nią bo była "ciekawym okazem". Nieśmiała, delikatna, strachliwa. To na pewno jakaś nowość dla faceta, który non stop otacza się pięknymi, śmiałymi, lecącymi na niego dziewczynami. Odchodząc tak o prostu uświadomił mi, że nie ma żadnych większych zamiarów względem Ags. Ona rozpływała się w jego oczach, czuła że wznosi się do gwiazd gdy przy niej był, a on? Nie czuł nic takiego. Więc może za szybko zaufałam, że jest fajnym gościem?

    Czekam na nastepny i dziękuje za Twój komentarz u mnie! ;)

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię czytać Twoje komentarze. :) Pokazujesz co myślisz i mam wrażenie, że dzięki Tobie staram się tę historię obrócić na wszystkie strony, by poznać charaktery jeszcze bardziej.
      Widocznie Ashton pokazuje się innym jako... godny zaufania, a dla mnie, to jeden wielki znak zapytania. :) A co do Ags - mnie osobiści zmęczyła swoim zachowaniem. ;)
      Jak piszesz - grunt to wiara. I właśnie za nią dziękuję. Muszę się zmobilizować i nie patrzeć na zakres zadań na mojej drodze, które potrafią przyciąć skrzydła.

      Usuń
  5. O. Mój. Boże...
    Ominęłam 5 rozdziałów D: Jak ja śmiałam...a raczej jak mój komputer i internet śmieli mi to zrobić.
    Przepraszam Cię za to ;_;
    Aktualnie mam lapka brata, niesamowite, że mi go dał xD
    Postaram się nadrobić w najbliższych dniach :3
    A póki co zapraszam Cię na dalszą część TM.
    (Jak się uda to jeszcze dziś coś nadrobię! *^*)

    OdpowiedzUsuń
  6. ...
    Ten rozdział mi się tak cholernie podoba!
    Szczególnie rozmowa, o tak! *___* Zaczęłam się śmiać i prawie obudziłam tego chrapiducha obok xD Ash mi naprawdę przypomina pewną osobę. Teraz to zauważyłam. Ta typowa beztroska, a jednocześnie gdzieś głęboko skrywane wątpliwości... Mrr. hym!
    Za dużo sobie wyobraziłam, chyba.
    W każdym bądź razie mam nadzieję, że Ags sobie wszystko powoli ułoży. Znalazła kompas. Co prawda w ludzkiej skórze, ale już coś.
    Całość była cudna.
    Naprawdę. Moje szczere brawa.
    Brat chrapie głośniej - potraktuj to jako jego owacje xD
    Weny oczywiście :3
    Pozdrowionka...x2..?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęłam się śmiać i poprawiłaś mi humor. ;) Na szczęście ja mam swój pokój tylko dla siebie, chociaż domownicy patrzą krzywo na mnie, gdy się śmieję do ekranu. Wyobraźnia to dobra rzecz, ale bywa niebezpieczna... Ciekawe z kim kojarzy Ci się mój Ash...
      Dziękuję za Twoje słowa i nieświadome owacje. :D

      Usuń
    2. Miło mi to czytać :3
      Też mam swój pokój, ale lapka musiałam akurat trzymać u niego. Sprawdza pewnie, czy na fejsie nie siedzę XD"
      A nie zdradzę >D Muszę być bardziej pewna, że mają coś wspólnego.
      Proszę bardzo :3
      Muszę też przekazać dodatkowe pozdrowienia od Kukiełki, która właśnie przyszła, by kminić nad TM~!

      Usuń
  7. Obiecałam, że będę wcześniej, ale dopiero teraz mam czas. Przepraszam!
    Wow. Ash jest bardzo bezpośredni, pewny siebie, a czasem wręcz arogancki. Kiedy podniósł Ags trochę na początku oburzył mnie tą swoją bezpośrednością. ale trzeba mu przyznać - mimo wszystko ma urok w sobie. Intryguje i pociąga. Potem doszłam do wniosku, ze ta scena była w rzeczywistości bardzo urocza, pełna drażnienia (które uwielbiam) i uśmiechu. Naprawdę, miło się czytało! Ach!
    Sądzę, że w głębi duszy, gdzieś tam głęboko, Ags jest zafascynowana właśnie takim, lekkim podejściem do życia. Nie do końca je popieram, bo życie nie jest do końca zabawą i nie można traktować wszystkiego jako grę. Takimi rzeczami są zdecydowanie uczucia. Niech Ash nie mąci w głowie dziewczynie, jeśli nie chce by był to poważniejszy związek. On wie, że ona się przyzwyczaja, a potem cierpi. To nieładne! Mam nadzieję, ze między nimi wszystko kiedyś ułoży się prawidłowo. A przede wszyskim, niech on nawet nie stara się przyprawiać Ags cierpienia! Bo jak nie, to ja się tam przejdę i skopię mu tyłek :D Ale kibicuję im! :D
    no, skończyłam. Wkrótce powinnam przybyć by przeczytać 9 rozdział, ale nie obiecuję dokładnego terminu. Nie wiem jak wyjdzie. Pozdrawiam serdecznie i życzę mnóstwooo weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, dziękuję, że mnie tak rozśmieszyłaś! Przekażę Ashtonowi. ;) Dałaś mi pewną przestrogę i muszę wziąć ją pod uwagę...
      Ach, gdyby ta wena była taka hojna, a teraz, dzięki Tobie, coś się we mnie pojawiło. Dziękuję za optymizm, który przyniosłaś. ;)

      Usuń
  8. Chyba coś zrozumiałam. To tak jakby jawnie pokazać, że żyje się tylko chwilą, że to co dzieje się teraz jest piękne, ale On doskonale zdaje sobie sprwę, że w końcu prysnie to jak bańka mydlana. Chciałaby, zeby traktowała to mniej serio, żeby żyła chwilą. Chyba my kobiety tak nie potrafimy. Od pierwszych momentów jesteśmy w sanie w wyobraźni ułożyć sobie z mężczyzną cały scenariusz życia. Nie osobądzam go jednak. Został mi ostatni rozdział do nadrobienia. Może na tym koncercie wszystko stanie się bardziej jasne i przejrzyste.

    bezcenna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Kciuki zawsze miło jest trzymać :)

    Rozdział mną wstrząsnął... Z tak niepozornego chłopczyka taki egocentryk? Mega przeobrażenie... Dynamika na najwyższym poziomie... WHY?
    I ten jego tekst o "świni". On naprawdę chce ją tylko "wyruchać"? :(

    Może jednak dziewczyna nie powinna się pakować w takie gówno? Seks nie jest lekiem na wszystko, a seks bez miłości, to już w ogóle nie jest lek... ;/

    OdpowiedzUsuń
  10. Każdy ma swoją definicję na życie... Nawet Ashton. :)

    OdpowiedzUsuń