poniedziałek, 18 sierpnia 2014

7. I było jak w bajce


*  Taki kawałek, który pomógł mi ten wpis stworzyć - Extreme more that words 




Więcej niż proste słowa


            Nie potrafiła nic z tym zrobić. Ze swoimi uczuciami, które, jak na złość zaczęły wypływać na wierzch jej chaotycznej duszy. Nie wiedziała jak wyjaśnić tę zaistniałą sytuację. Nie potrafiła racjonalnie myśleć w tej chwili. Czuła się skrępowana, zawstydzona zachowaniem jakie przedstawiła. Tak naprawdę była nikim. On nawet nie powinien tu stać przed nią i czekać na jej ruch. Jej wzrok błądził po ziemi. Zatrzymała na dłużej oczy w miejscu, gdzie spoczywały jego buty. Białe, niezniszczone, jedne z wielu. Nie to co jej.

           Jedna, samotna łza spłynęła po jej policzku. Była przejrzysta, kryształowa i pokazywała piękno oraz smutek. Słony płyn powodował niemiłe uczucie na jej skórze, ale nie miała siły by go zetrzeć ze swojej twarzy. Nie chciała pokazać słabości, a jednak to robiła. Na przekór sobie. Musiała się ukryć – wciąż kłębiły się w jej głowie takie zagubione myśli. Jego wzrok był niczym promień słońca na czystym niebie, który rozjaśniał najciemniejszy mrok. Uśmiechnął się łagodnie i nie wiedząc czemu tak postępuje, podszedł bliżej. O dziwo, nie wystraszyła go swoim zachowaniem. Smutek, łzy świadczyły o czymś więcej. Miał wrażenie, że teraz mógłby odkryć jej największe tajemnice, wykorzystać sytuacje. Chciał zaspokoić swoją ciekawość.

          Poczuła jego zapach, który dawał jej poczucie bezpieczeństwa. Zapomniała, jak to już jest mieć coś takiego przy sobie. Co znaczyło to słowo dla niej? Zawsze było pustką, bezgraniczną. Pragnęła zatopić się w silnych ramionach i trwać. Znajdować się w kącie zamkniętym dla innych. Odizolować się od natarczywych ludzi. Bała się tylko, że Ashton nie spełnia tych wymogów, jej oczekiwań. To co zaczarował mogło prysnąć niczym bańka mydlana. Życie już takie jest. Miała Daniela, ale to nie było to samo. Przy nim musiała zachować twarz i spokój, jednocześnie pokazywała swoją szczęśliwą buźkę. Teraz brakowało jej słów na określenie stanu, który zawładnął jej ciało i umysł.

           Ashton był dla niej obcy i wcale nie powinien wtrącać się w jej życie. Ba! Nawet nie mógł jej znać. Powinna go obchodzić tyle, co zeschła bułka. Nie miał prawa wytrącać jej z równowagi. To przez ten wiatr, to przez pogodę! Takie rzeczy mają wpływ na samopoczucie człowieka. Tłumaczyła sobie, że to nie jego sprawka.

           Niepewnie podniosła głowę do góry i zatrzymała swój smutny wzrok na jego podbródku. Nie potrafiła, z tej odległości patrzeć mu w oczy. Nie odważyłaby się na taki czyn. Te oczy mogły zrobić jej krzywdę. Obserwować i badać.

           – Dlaczego? – zapytała szeptem, który uleciał zwiewnie z jej ust, jakby napędzany wiatrem. Tylko on mógł usłyszeć to jedno słowo. Nie zrozumiał. Poznało to po jego skupionej minie. – Dlaczego tu jesteś?

           – Jestem – uśmiechnął się kusząco – dla ciebie. Nie bój się.

          Również szeptał, jakby bał się, że ta mała wymiana uwag dojdzie do uszu nieznajomych ludzi. Obcy mogli wszystko zepsuć, rozdeptać, a co gorsza roznieść. To była największa udręka dzisiejszego świata.

          Ona kryła się w cieniu, a on, mimo tego codziennego chaosu, który panował w jego życiu, wolałby czasem odpocząć. Uwielbiał być w centrum, ale przy niej ten stan schodził na drugi plan. Stawało się to tłem dla innych doświadczeń, głębszych i więcej znaczących. Nie rozumiał sam siebie. Nie mógł dotrzeć, dlaczego właśnie ona. Co miała w sobie takiego magnesującego? Chyba tylko siebie. Chciał odkryć drugie dno, które w tej chwili przed nim minimalnie ukazała.

            Jego dłoń podniosła się i spoczęła na jej policzku. Pierwsze wrażenie to ciepło, delikatność dużej dłoni oraz łaskotki. Zaśmiała się przez łzy. Wciągnęła nozdrzami jego zapach, wsiąknęło w nią ciepło. Była gąbką, która wsysa całą wodę. Czuła się inaczej, jakby przepełniło ją ciepłe powietrze rozgrzewające zakamarki zmarzniętej duszy. Była balonem, który poczuł wolność od wszystkich codziennych spraw. Chciała zagłębić się w tym uczuciu i zamknęła oczy. Zobaczyła, w swoim świecie niebo usłane gwiazdami, do którego zbliżała się nieznacznie. Było to najmilsza rzecz jaka mogła się jej zdarzyć. Z uśmiechem na ustach dokonywała niemożliwego, a cała rzeczywistość została za zamkniętymi powiekami. Kciuk palca sunął po jej policzku i zarażał ją swoim ciepłem. Musiała otworzyć oczy, by widzieć naprawdę.

            – Pokażę ci niebo. – Usłyszała szept przy swoim uchu. Rozgrzewające powietrze dotarło także tam. Drgnęła z przyjemnością w tej kąpieli. Piana, bańki mydlane – właśnie to przyszło jej na myśl. Zawsze wiedziała, że wyobraźnia to prawdziwy skarb i tego nikt nie może jej zabrać. Mogła marzyć, stwarzać swój nowy i lepszy świat. Tam nie miał prawa wedrzeć się smutek, który uwielbiał utrudniać życie. W jej własnym kuferku myśli było miło, beztrosko, każdy poczułby się tam wyjątkowy, nawet gdyby przypadłaby mu rola złego czarownika. Otworzyła szeroko oczy. To nie była wyobraźnia. Na swoich plecach poczuła czyjeś ręce. Nie przeszkadzało jej to. Powolutku krążyły wokół jej tali. Zaczynała przyzwyczajać się do jego dotyku, uczucia, które wkładał w każdy ruch palców. Jego zachowanie mówiło jedno - tu jest twoje miejsce.

              Nieświadomie upuścił kartkę papieru z portretem jej przyjaciela. Zafalowała niesiona przez wiatr, chciała ułożyć się na płytkach chodnika, ale silniejszy podmuch zabrał ją wyżej. Ostry wiatr zabrał ją dalej, ku sklepieniu. Jakby leciała ku niebu, gdzie ktoś na nią czekał. Mogła wpaść wprost w jego ręce. Taki mały akt pożegnania .

  Mnie już nie ma, a ty się wciąż uśmiechaj. 

             Ponure, sine chmury zakrywały radość wszechświata – słońce. Ono zawsze potrafiło odegnać złe sny w nicość. Było zwiastunem poranka. Dziś ziemię owinął gruby kożuch mroku. Tym razem, gdzieś, między kłębami szarości przedarł się promyk słońca dający nadzieję, że taki dzień bywa ulotny i jutro może wyjść słońce. A może to było błogosławieństwo?

  

***

Przepraszam za opóźnienie, ale nie potrafiłam tego skończyć. Każdemu kilka dni odpoczynku jest potrzebne, by spojrzeć na to "świeżym" okiem. To muzyka pomogła mi się skupić i napisać właśnie ten kawałek z ich życia. Rozdział miałam dodać wcześniej, ale skutecznie przeszkodziła mi burza. Nie chodzi, że się jej boję, ale mam wtedy "manię anty używania technologi". 
Dziękuję za Wasze komentarze. 
To one utwierdzają mnie w tym, że mam tę historię skończyć.
Przyznam się, że ja też mam małe wątpliwości co do Ashtona...      
     

10 komentarzy:

  1. Już naprawdę nie wiem co mam myśleć o Ashtonie, nie wiem czy robi to wszystko szczerze, czy po prostu ma taki kaprys i dlatego, że spodobała mu się Ags.
    Jejku, nawet nie wiesz jak czarujesz opisami. :) Uśmiecham się przy każdym, Twoim napisanym słowie.
    + Z tej strony Little Monster, zmieniłam tylko user.
    Chciałam zaprosić Cię również na mojego nowego bloga. :) ---> http://neverdiesff.blogspot.com/ Mam nadzieję, że Ci się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie umiem znaleźć odpowiedniego określenia na ten rozdzial wiec napisze po prostu ze jak to czytałam to całkowicie odpłynęłam i myślałam ze zaraz sama się rozpłynę, haha. W każdym razie znowu musze ci napisać ze masz cudowny talent i jak tak dalej pójdzie to będę ci to chyba pisać za kazdym razem. Po prostu to kocham.
    A tak przy okazji to mam do ciebie małe pytanie: jesteś fanką 5sos czy pomysł na Ashtona jako bohatera wziął się z innego powodu? Tak z ciekawości ;D
    Życzę ci dalszej weny abyś dalej tak wspaniale pisała i pozdrawiam :) x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;) Może określenie fanka to za dużo. Utożsamię się z Ags - wiem, że gdzieś na drugiej półkuli istnieją, ale nigdy nie szalałam za nimi. Lubię czasem posłuchać ich muzyki. Przez przypadek, gdzieś w grudniu ubiegłego roku wpadłam na jakiś fanfiction na ten temat.Dużo zależało od autorki, która notabene ciekawie pisała. Polubiłam Ashtona, za jego czuprynę, uśmiech/śmiech i w ogóle. Można się śmiać, że tytuł okazuje tu dużo. ;) Bo Żyjąc marzeniami, to inna rzecz, niż prawdziwe życie. Takie rzeczy się nie zdarzają. Ashton pełni tu rolę aby zaspokoić moją wyobraźnię, by mieć kogoś, na kim mogę się wzorować. Trudno jest wymyślić człowieka, którego nie ma, więc żeby było bardziej realistycznie mamy Ashtona.

      Usuń
  3. O jeju!
    Czytam to opowiadanie, a nie wiedziałam, ze Ashton jest rzeczywistą postacią, którą pozmieniałaś na potrzeby swojego opowiadania. Nie miałam pojęcia, ze to członek 5SOS;D Ale ucieszyłam się, bo choć Ci chłopcy wyglądają dla mnie trochę jak dzieci, to lubię ich muzykę, a w :"She looks so perfect" się jakiś czas temu zakochałam:D No nic, nawet gdy wiem, że w tworzeniu postaci kierowałaś się tą konkretną osobą, to dla mnie nadal pozostaje to Ashton w pełni stworzony przez Ciebie., W sumie nie robi mi to żadnej różnicy, bo nie jestem jakaś fanką tych chłopaków i nic o nich nie wiem. I to chyba lepiej, bo nie patrzę na tą postać przez pryzmat uwielbienia realnej.

    W każdym razie, nadal nie jestem co do niego przekonana. Obawiam się, że dziewczyna jest dla niego kolejną zdobyczą i nie traktuje jej poważnie. A jej psychika jest do tego stopnia zszarpana, że chyba nie wytrzymałaby takiego bawienia się jej uczuciami. Naprawdę obawiam się, że mogła by popełnić jakąś głupotę, gdyby Ashton pokazał się innym człowiekiem niż ten, którego gra. I wcale nie pocieszylaś mnie zdaniem, ze sama nie wiesz czy mu ufać;D
    Rozdział był piękny, taki hm.. magiczny! O, to dobre słowo. Genialnie dobrałaś słowa i szczerze powiedziawszy nie wiedziałam nawet kiedy tekst się skończył. Napisałaś krótszy rozdział albo po prostu mega przyjemnie mi się go czytało. Albo jedno i drugie xD W każdym razie wydaje mi się, że Ags zaczęła się trochę otwierać na Ashtona, zyskał jej zaufanie. Powoli pozwala mu się posuwać coraz dalej i docierać jakoś do niej. Powinno mnie to cieszyć, bo wydaje się, że zaczyna trochę inaczej patrzeć na świat, a z drugiej strony... nie wiem co myśleć;D

    Pozdrawiam! ;*
    I bardzo dziękuję za komentarz u mnie;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, hej, hej...
    Dziś ponownie nadrabiam *^*'
    Jestem pod inną nazwą i avkiem, ale to ciągle ta sama ja autorka TM! xD
    Czytałam ten rozdział przy chrapaniu mojego brata. Juhu.
    Powiem Ci, że...nic się niemal nie wydarzyło... ;-;
    A na końcu cały czas miałam wrażenie, że on ją pocałuje, serio.
    Może chcę, żeby się wszystko szybciej potoczyło.
    I brak mi Daniela. Śmiechowy jest.
    Jak ja to dziwnie ujęłam. Trudno.
    Ash ma jak dla mnie swoje tajemnicze nastawienie. W końcu bywa tak, że ludzie z sukcesem cierpieli srogie baty od życia zanim wszystko się ułożyło.
    Ciekawi mnie jego przeszłość, o ile będzie poruszona.
    Będę tego się doszukiwać, o.
    Całość ładna.
    Szkoda mi Ags.
    Weny oczywiście.
    Pozdrawiam.
    Amen xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak mnie tu dawno nie było! Przepraszam Cię z góry, nie miałam za wiele czasu. Wybacz!
    Jak zwykle jestem pod wielkim wrażeniem lekkości twojego pisania. Każde zdanie następuje po sobie, jest ich wiele, doskonale opisują sytuację, uczucia, ale bez przesady i żadne zdanie nie jest niepotrzebne. Kurczę, jak Ty to robisz? :D
    Ashton rzeczywiście jest czuły, ale z drugiej strony: czy można mu ufać? No bo nieznane są dla bohaterki intencje chłopaka. W dzisiejszym świecie wszystko jest takie pokręcone, że coraz mniej wierzę w altruizm ludzi. Ale chciałabym się tutaj zaskoczyć pozytywnie! W sumie to lubię Asha, jest taki tajemniczy, a to dodaje bardzo wiele uroku i intryguje.
    tak samo jak czytelniczka wyżej, też przez chwilę myślałam, że on ją pocałuje. :D Ale dobrze że tego nie zrobił. To wszystko potoczyłoby się tak szybko. A w końcu oni się prawie nie znają.
    Chciałabym, aby rozdziały były troszeczkę dłuższe, bo w tym rozdziale opisana jest w zasadzie tylko jedna scena. Ale w sumie za to jaka! Spodobał mi się szczególnie moment, w którym zdjęcie upadło. To było takie metaforyczne!
    rozdział 8 postaram się przeczytać jutro ;)
    Zapraszam do siebie!
    http://the-shadow-of-gritmore.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam co do niego coraz większe wątpliwości! Dziewczyna przeżyła już zbyt dużo, aby on teraz ją skrzywdził. Straciłą kogoś, kogoś bardzo bliskiego. Nawet jego rodzona matka obarczyła ją całą winą. Tak bardzo chciałabym się dowiedzieć dlaczego? Co takiego się wydarzyło, że jest sama. Nie przeciągając biegnę czytać dalej!

    PS: BYŁAM PEWNA, ŻE W TYM ROZDZIALE JĄ POCAŁUJE!

    www.bezcenna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz wątpliwości co do jego intencji? On jest w Twojej głowie, więc Ty go kreujesz. Chcesz aby był playboyem, no to nim będzie, a jeśli ma być wrażliwcem, który faktycznie uszczęśliwi naszą małą Ags, no to będzie tak... Twój wybór - my czytelnicy wszystko zniesiemy. :) (w granicach rozsądku) :P

    Cieszę się, że jej tragedia powolutku odchodzi w zapomnienie, a może jednak nie? Ags wróci do mieszkania i znowu odda się rozmyślaniom o swoim przyjacielu, którego utraciła (no właśnie, ale jak go utraciła? w jaki sposób?)... ???

    Naprawdę coraz bardziej intrygująco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tamtej chwili miałam dwie drogi dla Ashtona, :) Chyba nie będę taka okrutna i czytelnicy zniosą jego zachowanie, wybaczą, albo będą zadowoleni.
      A sytuacja przyjaciela w ciąż niewyjaśniona. :D

      Usuń