Zauważyła już dawno, że nie da
się uciec od problemu. Czasem myślała, że gdy odłoży coś na dalszy plan,
dorośnie do powrotu, by zająć się tym. Niektórzy doskonale potrafili
zorganizować sobie życie, inni skakali to tu, to tam, a ona mogła się teraz
kręcić wokół własnej osi, unosząc ręce ku księżycowi, a po tym śmiałym
wygłupie, spojrzała niepewnie na chłopaka, który mimo uśmiechu, nadal trzymał
ręce w kieszeniach i patrzył na nią, kręcąc głową. Sam nie wiedział, czy ten
przypadek był dobry i czy powinien spotkać tę dziewczynę. Widocznie coś było
pisane, żeby znów mógł ją ujrzeć. Wydawała się taka odrealniona i lekko
niepasująca do tego świata. A on chyba
już zaprzepaścił swoją szansę, by ją poznać.
Trudne doświadczenia kształtują naszą
osobowość i wywierają ogromny wpływ na nas samych, choć wcale o tym nie mamy
pojęcia, nawet nie wiemy dokładnie kiedy nastąpił przełom. I chyba Ashton nie
wiedział co się z nim działo przez kilka miesięcy, stał się bardziej milczący,
a chwilami obojętny, aż zimny. Ags chyba wyczuła to coś w nim i przestała zachowywać
się mało poważnie. Odszukała jego ciemnych oczu, które skutecznie skrywał.
– Przepraszam – powiedziała – nie znamy się
wcale. Ty idź w swoją stronę, tak jak chciałeś. Już nigdy…
– Cii – wyszeptał, przykładając
palec do ust. Niezrozumienie przez moment gościło na twarzy dziewczyny, wciąż
zastanawiała się co może też on powiedzieć. – Nie chcę nic mówić. Nie chcę myśleć.
– Coś się wydarzyło w twoim życiu? – natychmiast
odgadła. – Kiedyś chciałam zagłuszyć
brak dźwięku, ale człowiek musi być zdolny do wyrzeczeń, smutków, jak i do
radości.
Przez jakiś czas miedzy nimi
zapanowała cisza, którą przedarł dźwięk nadjeżdżającego samochodu, który
oświetlił mocniejszym światłem ich postacie, ale zaraz zniknął w dali,
skręcając gdzieś w bok. Niebieskie oczy Ags, odruchowo, podążyły za nim.
– Nie rozumiem cię zwykle, ale
podobało mi się to – powiedział. – Miło było cię spotkać tu…
Nagle myśli dziewczyny zaczęły
biegać, szukając deski ratunku, bo wiedziała co te słowa oznaczają. Nie mogła
liczyć na to, że mogłaby kogokolwiek zatrzymać. Wszyscy lecieli w swoją stronę,
tak jak i ona omijała nawet przyjaciół. A mur, który wybudowała, opadł i znów
wpuściła do środka jego osobę, gdy tylko go zobaczyła. Nie pozwoliłaby mu tak
łatwo uciec, chciała próbować. Ale bała się, ze nie podoła.
– Nie możesz mi nic obiecać –
powiedziała, jakby do siebie, wspominając ich ostatnią rozmowę, jakieś pół roku
temu. Nie zastanawiała się nawet co on tu robi, w tym miejscu i skąd się tu
wziął. Chciała go tu po prostu zatrzymać.
– To nie tak. Musiałem wyjechać,
bo się trochę posypało. – Uśmiechnął się blado. – Ale nie muszę się nikomu
tłumaczyć.
Kiwnęła głową, odwracając wzrok.
Też nie cierpiała spowiadać się ze swoich czynów, myśli i doświadczeń, gdy ktoś
inny tego chciał. Wolała wylewać to wtedy, gdy miała na to ochotę, więc nic nie
powiedziała. Spojrzała na pustą ulicę i oddychała miarowo.
– Ags – zawołał jeszcze – nie
chcę cię rozczarować.
– Cały czas to robisz – szepnęła
do siebie – ale prawie cię nie znam.
Delikatny wiatr unosił jej włosy, które
gramoliły się pod oczy, zakłócając widoczność, wiec wyciągnęła dłoń, by trochę
uporządkować ten bałagan. Na nikim nigdy nie można polegać. Wszyscy wracają do
tego co było, lub są tak mocno przywiązani do drzewa w ciemnym lesie, że nie
potrafią się oderwać. A chyba Ashton do tych drugich należał. Sam kazał się tam
umocować i nigdy już nie chciał wyjść ze spontaniczną decyzją, choćby skoczenia
w morskie fale – pomyślała. Wciąż rozważał, lecz był statyczny.
– Właściwie, nie wiem czy chcę
cię poznawać – powiedziała – chyba nie doceniam tego co mam, a to spotkanie ma
mi uświadomić, że jesteś nie wart uwagi.
– Cieszę się, że się
zrozumieliśmy. – Uśmiechnął się trochę łobuzersko.
– Radź sobie sam – powiedziała,
robiąc krok, oddalają się od niego, choć czuła, że powinna była walczyć na
polu. Jednak odpuściła, co spowodowało smutek. Nienawidziła przegrywać z
życiem.
– Dziękuję, że tu się pojawiłaś –
spojrzał na wystawę sklepu muzycznego – polujesz no coś z tego?
– Na kubek gorącej czekolady i
dobre ciacho – rzuciła oschle przez ramię, nie zwracając uwagi, że patrzył się
na instrumenty za szybą. Chciała już zatkać sobie uszy, by nie słyszeć jego
słów.
– To
taka propozycja wyjścia do kawiarni? – Zrównał z nią krok.
– Kim
ty jesteś, hm? – Zatrzymała się, marszcząc brwi, a na jej czole pojawiła się
mała zmarszczka.
–
Traktuj mnie tak, na co zasłużyłem.
Kiwnęła
lekko, głębiej wkładając dłonie do kieszeni kurtki, zastanawiając się nad tym
wszystkim, lecz już nic nie rozumiała. Miała ochotę go zniszczyć, nakrzyczeć,
wyrwać wszystkie włosy z głowy, ale nie mogła zaprzeczyć, że zachciało jej się
śmiać. On ją zaskoczył, rozdrażnił i chyba osiągnął swój cel. A wszystko to
było takie dziwne, szybkie i niespodziewane, jakby wyrwane z kontekstu. Nie
mogła uwierzyć, że działo się to naprawdę. Dla pewności spojrzała na niego i
zamknęła powieki, by znów je otworzyć i nadal, mając przy boku taką osobę, jaką
był Ashton. Z drugiej strony chciałaby, żeby to był tylko sen.
***
Kompletnie nie miałam pomysłu na rozdział. Było ciężko. I nawet sama się zaskoczyłam.
Mam wrażenie, że nie wyszło jak powinno, ale publikuję, bo mogę się rozmyślić i wykasować.
Chyba wyczerpałam się w dialogach i nie potrafię już więcej nic napisać. ;)
Każdy kształtuję tę historię, dzięki komentarzowi i za to dziękuję!
Mam wrażenie, że nie wyszło jak powinno, ale publikuję, bo mogę się rozmyślić i wykasować.
Chyba wyczerpałam się w dialogach i nie potrafię już więcej nic napisać. ;)
Każdy kształtuję tę historię, dzięki komentarzowi i za to dziękuję!