Biel krąży wokół, przenosząc w marzenia
Delikatne, srebrzyste płatki
bieli opadały z wdziękiem na szare płyty chodnika, oświetlone delikatnie przez
uliczne lampy. Świat nocą o tej porze roku wyglądał przyjaźniej, nie straszył
brakiem blasku w kolorach miasta. Był niczym wyjęty z opowieści bajkowych. W
wirujących płatkach śniegu można było doszukać się odzwierciedlenia wróżek,
tańczących w swoim własnym powolnym rytmie, tak dobrze zgranym z lekkim
podświetleniem. Ulice błyszczały w takich chwilach, nadając charakter
niesamowitości, jednak nie każdy potrafił zachwycać się takim widokiem, bo
mroźne powietrze niemiło drażniło w nozdrza i ochładzało odkryte miejsca na
twarzy, gdzie nie nasunięto ciepłej czapki, ani szalika. Włosy wpadające w
oczy, niekiedy oprószał śnieg, zamieniający się w wodę, gdy tylko ciepły oddech
wydobył się wprost z ust dziewczyny.
Mimo tego uroku, otaczającego ją
w zakątkach ulicy, która zachwycała swoją wyjątkowością, chciała dostać się
do ciepłego kąta w mieszkaniu, zatapiając się w pluszowym kocu z kubkiem kakao,
rozgrzewającego zziębnięte ręce. Lubiła siedzieć w takimi miejscu, w którym
jedynym światłem były kolorowe lampki, dodające niezwykłego romantyzmu.
Przyzwyczaiła się już do swojej samotności i pustego mieszkania, gdy wracała z
zajęć, pracy, czy chociażby z biblioteki. Ta pustka dawała jej przestrzeń na
rozwijanie siebie, swoich pasji i dodawała jakiejś wiary, by dalej wypełniać niezapełnione półki, nowymi doświadczeniami. Od jakiegoś czasu starannie układała każdą
osobę, przedmiot, czy miejsce na swojej wyimaginowanej szafeczce wspomnień i
nie starała się ich odkurzać, bo i tak za jakiś czas zasiądzie na nich ten sam
pyłek.
Przekręciła klucz w drzwiach do
swojego małego mieszkanka i zaświeciła natychmiastowo światło, by tajemniczy
mrok, stał się jaśniejszą pewnościom porządku. Westchnęła na widok
pozostawionych ulotek na małym stoliku obok wieszaka. Nie miała siły zrobić z
nimi porządku, a wszystkie reklamowe gazetki brała z zachłannością, by stworzyć
kolarz na obskurne drzwi sypialni. Wybrała się zaraz do tego pomieszczenia, by
móc rozkoszować się ciepłem, lecz jej nikłą radość, zakłócił szelest w kuchni.
Przestraszona wyjrzała z pokoju. Miała nadzieję, że to był jednorazowy ruch
reklamówki foliowej, pozostawionej z zakupami. W domu nie mogła spodziewać się
niczego innego, więc uspokoiła się, jednak na wszelki wypadek zgarnęła pierwszą
lepszą rzecz, która rzuciła się jej w ręce. W końcu wszystko mogło być możliwe.
Skierowała kroki do pomieszczenia i zaraz podskoczyła z przestrachem,
upuszczając książkę, którą wzięła w ręce.
– Daniel! – wrzasnęła.
– Aj. Przysnęło mi się –
powiedział zmieszany chłopak, mrużąc oczy pod wpływem światła z sąsiedniej
sypialni.
– Co ty tu robisz? – zapytała
Ags, trzymając się teatralnie za serce.
– Klucze zawsze da się dorobić.
Daniel uśmiechnął się do niej
łobuzersko na co tylko prychnęła, odwracając wzrok, by czasem się nie
roześmiać. Patrząc w te przenikliwie
brązowe oczy, które miały w sobie nutkę żartu, było to trudnym wyzwaniem. Nie
można było ukryć faktu, że zaczynała je uwielbiać. Nawet zaczynało troszeczkę
ich brakować. Nie wytrzymała długo jego znaczącego spojrzenia i zaśmiała się w
głos.
– Nigdy mi nie dasz spokoju –
westchnęła, opanowawszy się, choć w oczach grały jej ogniki.
– Nigdy, zapamiętaj – powiedział
Daniel, udając powagę.
– Dlaczego? – Zmrużyła powieki. –
Dlaczego mnie tak męczysz, hm?
– Bo lubię – droczył się.
– Co za odpowiedź – podsumowała –
kreatywniej, proszę.
– Ty nadrabiasz tym, ja mam
minimalny poziom tego czegoś. – Uśmiechnął się, siadając na kanapie.
– Jasne – powiedziała
nieprzekonana. – Może odpuścisz i przestaniesz kłamać?
– Z przyjemnością – odpowiedział
hardo.
– Serio? Nie wierzę.
– Może i nie, Ags. Lubię jak się
uśmiechasz – zmienił szybko temat, ale tak niefortunnie ją zaskoczył.
– Hm? Przesłyszałam się?
Spotkała jego miłe spojrzenie i
nie dostrzegła w nim jakiekolwiek ironii, czy sarkazmu. Był poważny. Obdarował
komplementem jej osobą, patrząc przez chwilę, jakby zamglonymi oczami.
Zestresowała się. Czuła się dziwnie przebywając z Danielem w tej chwili. Nie wiedziała
jak zareagować i wolała uciec od tego.
– Chyba powinieneś już pójść – nieśmiało zaproponowała,
odwracając wzrok, gdy ta cisza stała się przytłaczająca do bólu.
– Racja. – Chyba speszył się
swoim wyznaniem, bo natychmiast wycofał się. Udał, że wcale nie ugodziła go
uwaga Ags o wyproszeniu z jej mieszkania. Uśmiechnął się na pożegnanie i pomachał
pękiem dorobionych kluczy, zostawiając je na stoliku, obok kolorowych papierów.
Miała rację, przesadził i
doskonale wiedział, że szatynka nie była gotowa na to co chciałby jej jeszcze
dopowiedzieć. Zamilkł i wyszedł szybko, zarzucając w tym pośpiechu kurtkę,
wskakując w zimowe buty, zapominając o czapce. Nie miał do tego głowy,
stwierdził, że dziś posunął się za daleko, dlatego ulotnił się, zostawiając
widoczny ślad swojej obecności w postaci zwykłej czarnej czapki. Ale czy tego właśnie
pragnęła?
***
Zła aura chyba mnie opuściła. Jest o co walczyć i starać się skończyć to co zaczęłam. Nietrudno da się zauważyć, że dodaje rozdziały, gdy coś idzie mi z oporem. ;) Dziś jest inaczej. I są dialogi! W niektórych przypadkach obietnice są dobre, dlatego postawiłam sobie takie ultimatum i dziś jest rozdział!
Jeszcze w 2014 roku!
Korzystając z okazji, chciałabym złożyć Wam, każdemu z osobna, życzenia na Nowy Rok 2015.
By ta cyfra kojarzyła się Wam lepiej, niż ta, która odchodzi. By w nadchodzącym roku, wszystkie trudności stawały się łatwiejsze do pokonania i nadzieja nie opuszczała Was, w waszych celach. Wierzę, że gdy tylko postawimy sobie wyraźnie poprzeczkę, damy radę do niej sięgnąć, a nawet przeskoczyć.
Byście w to nie zwątpili!
Byście w to nie zwątpili!
Wszystkiego dobrego!
I tak podsumowując - chciałabym jeszcze raz sprawdzić ilu Was jest.
Dajcie znak w ankiecie na górze, po prawo. ;)
Dajcie znak w ankiecie na górze, po prawo. ;)